Wysłany: Sro Maj 28, 2008 9:38 am    Temat postu: Ze starego FORUM


 

Początki Rodu


Według dostępnych dziś danych, Andrzej ur 1825r i Antonina z d.Jażwierska ur 1834r mieszkali w Prusach. m.Ściborze 6 km na północ od Inowrocławia( parafia Płonkowo). Granica Zaboru Rosyjskigo przebiegała przez Aleksandrów Kuj.

Po urodzeniu Michała i Wawrzyńca (mieli obywatelstwo pruskie) Rodzina przybyła w okolice Lubrańca.
Ojciec był fornalem, młoda Mama zapewnie rodziła i wychowywała dzieci.

Wg opowieści Wojciecha (4 )
Andrzej brał udział w Powstaniu Styczniowym. Ciężko ranny, stracił oko. Ukrywał się w Prusach, lecz często w tajemnicy mieszkał z Rodziną. Zabroniono dzieciom i najbliższym mówić o Ojcu. Represje rosyjskie za udział w Powstaniu były straszne. Stracili za to życie mn.płk.Becchi (we Włocławku ),Jan Jeziorański i Traugutt ( na Cytadeli ).
Po śmierci Andrzeja pozostało dziewięcioro dzieci Michał miał 27 lat a Wawrzyniec 24 lata.

Wojciech dopiero się urodził.
Dziedzic w dowód wdzięczności za patriotyzm zaopiekował się Janem i Wojciechem, a może i innymi. Zorganizował i opłacił im naukę zawodu .
Jan został mistrzem piekarstwa. (dyplom posiada Waldemar 311 )
Tak to dzieci Andrzeja i Antoniny zaczęli tworzyć gałęzie naszego Drzewa.
Dziewczynki straciły to oryginalne i dumne nazwisko choć czuły się zapewne Galczakami.
Trudno dziś odszukać ich potomków.
Chłopcy nie próżnowali, kochali długo i namiętnie swoje wybranki i efekty mieli lepsze niż

 dzisiejsi żonkosie. Widać to na drzewie!
Trochę wiemy o życiu Rodziny, ale ciągle za mało.
Mamy chęć poznać braci Andrzeja i jego Rodziców. Czy to nie za ambitne pragnienie?
_________________
Ela

 

 

 

Wysłany: Nie Cze 29, 2008 5:53 pm    Temat postu:


Nazwisko Galczak nie jest popularne.
Z danych archiwalnych z 1992r wiemy, że o tym nazwisku było nas 362.
Rozmieszczenie było nierównomierne. Przewagę stanowili i stanowią dalej mieszkańcy

 Kujaw.
Duża grupa mieszka w Stalowej Woli .Chełmży. Łobzie, Nisku, Przędzlu, Zaleszanach,

 Złotowie, Łodzi, Koninie.
Oczywiście zawędrowaliśmy też za granice: Niemcy ,Czechy, Szwecja, Holandia,

Australia, USA, Hiszpania, Anglia.
Dzięki mrówczej pracy Eli (1122) w archiwach, wiemy dużo więcej o
-Rodzie Kujawskim 660 osób
Znamy Ród Lipnowski –Antoni i Józefa Hydzik 70 osób,
-Ród Aleksandrowski - Józef Wiktoria Gątkowska 52 osoby,
-Ród Wieniecki- Franciszek Agnieszka Szutkowska 48 osób ,
-Ród Łódzki- Józef Józefa Zasada 40 osob
Naszą Rodzinę założył Andrzej (ur.1825 w m. Ściborze) z Antoniną Jaźwierską (ur.1830 w m.Dobiesław).Zamieszkali w Ściborzu 6 km na północ od Inowrocławia w Zaborze Pruskim
( parafia Płonkowo).
Ślub odbył się w kościele m. Płonkowo w 1850r. Granica Zaboru Rosyjskiego przebiegała

przez Aleksandrów Kuj.
Po urodzeniu Michała w 1855r i Wawrzyńca 1853r (chłopcy mieli obywatelstwo pruskie)

 Rodzina przybyła w okolice Lubrańca.
Ojciec był fornalem, młoda Mama zapewnie rodziła i wychowywała dzieci.
W.G.

 



HISTORIA LUBRAŃCA

Lubraniec ,położony nad rzeką Zgłowiączką nazwę swą wziął od wartkiego
prądu tej rzeki: /od lechickiego lutprand (lut-ostry,prand-prąd)/.
Nazwa ta wymieniana jest już w starych dokumentach w latach 1325,1381,1399.
Byly to dobra dziedziczne rodu wojów piastowskich a następnie rodu
rycerskiego GODZIE-BÓW,posiadających rozległe włości na Kujawach ,bardzo zasłużonego dla naszego kraju..
Dość ciekawa jest historia herbu tego rodu.
Jeden z przodków tego rodu uczestniczył w 1094 roku w wyprawie wojewody krakowskiego Sieciecha na Morawy.W starciu z Morawianami stracił broń,zeskoczył więc z konia,wyrwal

 z ziemi sosenkę i nią powalił wroga na ziemię.
Za ten czyn król nagrodził go herbem,na którym jest sosenka z trzema konarami,

dwoma uciętymi gałęziamii pięcioma korzeniami na czerwo-
nym tle,oraz zbrojny rycerz nad koroną, trzymający w prawej ręce sosenkę

 a w lewej broń.
Godziembowie od wsi którą wladali i gdzie znajdowała sie ich siedziba
nazwali się LUBRAŃ-SKIMI.
Natomiast ich brat,który mial swą siedzibę w Dąbiu nazywał się DĄBSKI
Dzięki zasługom i staraniom dobrego i znanego dyplomaty biskupa Jana
Lubrańskiego w 1509 roku król Zygmunt przyznał prawa miejskie dla Lubrańca.

A czy Wy wiecie,że wszyscy urodzeni na Kujawach już od chwili
urodzenia są wyklęci przez kościół katolicki ?
A było to tak.
Rycerstwo ziemi kujawskiej wspierało wtedy jezcze księcia Wladyslawa
Łokietka w walce o zdobycie tronu .Ówczesny biskup krakowski (pełniący obowiązki

 dzisiejszego Prymasa) rzucił na całą ziemię kujawską klątwę.
Klątwa polegała na tym,że wszystkie kościoły byly zamknięte,nie wolno
było mieszkańcom tej ziemi udzielać żadnych posług jak:chrztów,ślubów a nawet grzebać na cmentarzach.
Po wygranej walce,kiedy Łokietek został królem ,ów biskup zapomniał
zdjąć tej klątwy i praktycznie wszyscy urodzeni od tej pory na Kujawach rodzą się wyklęci a cala działalnośc kościola nie powinna być prowadzona.
Upraszczając tę historię to Wasze chrzty i
śluby są nie uprawnione i w dalszym ciągu Jesteście wyklęci i nie nalężycie do Kościola katolickiego.

Wracając do historii Lubrańca.
W rozwoju tego miasta ogromny wplyw miały wszystkie klęski żywiołowe oraz

 wojny.Częściowo Lubraniec jako miasto zaczął się dźwigać po
przejściu we wladanie rodu DĘBSKICH.
Antoni Dębski-wojewoda brzeski ,a następnie Ksawery,od ostatnich monarchów

 polskich uzyskali przwileje sprzyjające
rozwojowi handlu.
Po drugim rozbiorze w 1793 roku Lubraniec włączono do
Prus,następnie do Królestwa Polskiego a póżniej do zaboru rosyjskiego.
W 1827 roku dobra lubranieckie kupił gen.Antoni Słubicki,który przez
pięć lat dokonał pomiarów miasta i majątku,wytyczył w mieście nowe ulice i wszystkim dał nazwę,usypał groble na terenach bagnistych,oczyścił Zglowiączkę na prestrzeni kilku kilometrów,przebudował
calkowicie pałac.
W 1833 roku w wieku 52 lat ugodziła go śmiertelnie przez uchylone okno kula

wystrzelona przez niemieckiego dzierżawcę młyna z drzewa rosnącego obok palacu

 (na podstawie opracowania mgr.Adama Becińkiego).
Jeszcze na początku XX w. łączność z między Lubrańcem a Włocławkiem była

 utrzymywana przy pomocy dwukonnego pojazdu,który wyjeżdżał rano, zabierał 12

 osób a wracał wieczorem.
Po tragicznej śmierci gen.Słubickiego,majątkiem kierowła jego córka
p.Mniewska,która
realizowała ¶ci¶le politykę patriotyczno-spoleczno-gospodarcz± swego
Ojca. To właśnie ona tak bardzo pomagala Andrzejowi (0) i jego dzieciom.

To wła¶nie ona pomogła jego synom zdobyć dobre zawody rzemieślnicze a następnie uruchomić własne warsztaty pracy.
Z opowiadań Wojciecha (4) pamiętam,że jego ojciec jeździł w
kilunastodniowe trasy.
W tym okresie istniała slabo rozwinięta sieć kolejowa.Ponieważ wiem,że
rodzina Słubickich była mocno zaangażowana w dzialalność patiotriotyczno-wyzwoleńczą

 dlatego wydaje mi się,że p.Mniewska korzystała z usług Andrzeja (0) jako swego kuriera.
Furman jadący z towarami rolno spożywczymi nie budził żadnych poderzeń

 i z łatwością przekraczal wszelkie granice.

Po śmierci p.Mniewskiej majątek przeszedł w drodze spadku na p.Piwnicką

(to już relacja p.Marii Grodzickiej str.133-135),,która gospodarowala sama

 na tym dość dużym kluczu i to w bardzo trudnych warunkach polityczno-gospodarczych.

Mimo,że byla osobą bardzo
zdolną i wielkiej energii,jej siły i nerwy nie wytrzymaly tak wielkiego
obciązenia , wpadła w stan psychiczny graniczący z obłedem.
Rodzina postanowiła ten majatek sprzedać.
W początkach XX w.majątek kupili p.Grodziccy.
Pierwszej nocy po przyjeĽdzie w nocy do pokoju dziecinnego weszla
\"biała dama\" a następnie p.Maria uslyszała wyraźnie z salonu liczne głosy
rozmawiającyh,śmiejących się i kłócących się ludzi.Następnego dnia odwiedzil ich proboszcz by powitać nowych lokatorów i w trakcie rozmowy zadal pytanie jak przeszla pierwsza noc.Wtedy p.Maria
opowiedziała mu o nocnych przygodach.Wtedy proboszcz
wyjaśnił,że zawsze \"biała dama\" w ten sposób wita nowych właścicieli majątku.

Natomiast hałasy dobiegające z salonu to rozmowy licznej rodziny Dombskich-siedemnastowiecznych właścicieli Lubrańca ,którzy w nocy schodzą sie i prowadzą

 dalej z tamtego świata swoje spory.
Dodal również,ze choroba p.Piwnickiej wywołana była również ingrencj±
sił zza świata, że mieszkając sama w pałacu nie wytrzymała nerwowo tego napięcia

i kłopotów jakie miala z prowadzeniem tego majątku
Macie więc w tym pałacu \"białą dame\" i na dodatek liczną rodzinę
Dombskich. Z tą rodziną to chyba nie pragnę spotkania.Natomiast \"białą damę\"bardzo chętnie bym poznał .Wydaje mi się,że akurat ta \"dama\" nie ma nic wspólnego z Polmosem.

Pozdrawiam i ściskam
Mirek 315
______

 

Wysłany: Pon Cze 30, 2008 8:10 pm    Temat postu:


'Okoliczności śmierci Tadeusza Galczaka', '( wg książki Piechurzy kutnowskiego pułku -Piotra Aleksandra Kukuły)
Batalion przystąpił do forsowania rzeki w silnym ogniu artylerii i broni maszynowej.

Bzura okazała się żołnierzom posępna, groźna i niedostępna. Detonacje ciężkich pocisków raz po raz unosiły do góry fontanny czarnej i dymiącej ziemi. Żołnierze wchodzili do wody tak jak stali,

w mundurach, trzymając w górze broń i amunicję. Batalion sforsował Bzurę szybko i sprawnie. Strzelcy ociekając jeszcze wodą rozsypywali się w tyralierę i rozstawiali broń maszynową.

Niemcy zauważyli przeprawę, bo od mostu kolejowego na Rawce posypały się długie serie. Żołnierze ruszyli. Przed nimi bieliły się białe połacie piachu, naniesionego przez obydwie rzeki ( Bzurę i Rawkę).Strzelcy usiłowali obejść te miejsca, ale przed niejedną drużyną nie było innej drogiW tej sytuacji znalazł się ppor. rez. Tadeusz Galczak, który wraz ze swoim plutonem

zatrzymał się przed niewielkim wzniesieniem. Podciągnął pluton przed samą łachą, a potem poderwał żołnierzy i ruszył z nimi do przodu. Pocisk trafił go na samym szczycie wzniesienia,

ciężko rannym zajął się sanitariusz, będący na szczęście w pobliżu Niemcy za straty brali

 odwet na ludności cywilnej. W miejscowości Henryków zgromadzili w stodole kilkadziesiąt osób spośród miejscowych mieszkańców i uciekinierów, zamkniętą stodołę otoczyli ciężką bronią, a następnie podpalili
W takich okolicznościach Tadeusz Galczak- nauczyciel oddał krew i życie za ojczyznę.

13 kwietnia byliśmy w Warszawie z wizytą u Heni i Wojtka(1111),podczas rozmowy poruszyliśmy temat Galczaków - nauczycieli z Góry św.Małgorzaty oraz historię okresu wojennego Tadeusza. Korzystając z pięknej pogody odwiedziliśmy cmentarz wojskowy.Spróbowaliśmy

szukać grobu nie mając nadziei na odnalezienie.Wędrowaliśmy wśród setek mogił,

 wypatrywaliśmy naszego nazwiska i właśnie Wojtek go odnalazł.
To Wojtek przekazał nam opis walki i ostatnie chwile życia Tadeusza i miał to szczęście

 na jego odnalezienie.
Gdybyście byli na tym cmentarzu to można odwiedzić.
Jest to kwatera B10 idąc od bramy głównej, rząd szósty a grób 37.

PORUCZNIK
TADEUSZ GALCZAK
LAT 29
ZGINĄŁ ZA OJCZYZNĘ

 

Wysłany: Nie Lip 13, 2008 8:21 am    Temat postu: Płyta nagrobna Michała i Franciszka


Na II ZJEŹDZIE RODZINNYM 2007 podjęliśmy decyzję
o ufundowaniu płyty nagrobnej naszego przodka Michała(1).
Miejsce pochówku jednak już nie istnieje i zagubiło się nawet w pamięci cioci Zosi,która

 odwiedzała grób dziadka i zdobiła układając na nim kasztany.Będąc w Lubrańcu próbowała odnaleźć to miejsce ale zmienił się cmentarz, zmieniły się groby, pomniki, dróżki,

 jest po prostu inaczej i tego grobu już nie ma. W maju 2008 spotkaliśmy się

i poprosiliśmy Janka Tepkę(1313) aby zezwolił na umieszczenie płyty na pomniku

 gdzie pochowani są jego rodzice, mama Maria Tepka z d. Galczak(131) i jej ojciec

 Franciszek(13) - syn Michała z żoną Józefą.
Na płytę złożyliśmy się my potomni Michała i wnuki Franciszka.
Opis: http://img292.imageshack.us/img292/7971/pytagrbmifof2.jpgOpis: http://img294.imageshack.us/img294/2622/pytarozmowyauc3.jpg